Dziś, w tak szczególnym dla Polaków dniu Święta Polskiego Lotnictwa Wojskowego i Święta Niepodległości chciałbym tym razem napisać parę słów nie o pilotach, ale o ludziach, którzy poprzez swoją ciężką pracę, służąc wiernie ojczyźnie, wykazują każdego dnia ogromne zaangażowanie w swoją pracę. W tej trudnej dziś służbie obok pilota – staje godnie mechanik, technik, inżynier, osprzętowiec, jednym słowem cały sztab ludzi obsługi naziemnej, aby pilot mógł wznieść się w powietrze, realizując postawione mu zadania. To im dziś wszystkim składam na łamach naszej strony szczery hołd i wyrażam głęboki szacunek za ich ofiarną służbę i pracę na przestrzeni tych 100 lat.
Bez techników nie ma lotnictwa. Personel techniczny, od zarania lotnictwa, stanowił dla pilotów zawsze podstawę zaufania do sprzętu lotniczego. Bez człowieka samolot jest martwy. Technik ożywia go na ziemi, a pilot w powietrzu. I ta właśnie współpraca staje się podstawą owego zaufania. Zwykle żyją w cieniu pilotów i zadań realizowanych w powietrzu, choć ich praca i służba bezpośrednio rzutuje na jakość, sprawność i gotowość bojową statków powietrznych oraz bezpieczeństwo załóg wykonujących loty. SIL – Służba Inżynieryjny-Lotnicza, to tysiące mechaników, techników i inżynierów pracujących, ofiarnie na rzecz szeroko pojętego lotnictwa.
Pięknie o nich pisał Arkady Fiedler w książce o „Dywizjonie 303”, byli jak skromne korzenie kwiatu, niezbędnie potrzebne, co prawda do jego rozkwitu, lecz zaciemnione bez promieni, i bez zaszczytów. Po prostu szare korzenie. Można to zauważyć jak się jest za każdym razem na płycie lotniska, ich świadomość i pełna odpowiedzialność za bezpieczny powrót pilota na lotnisko, mobilizuje ich do doskonałego przygotowania statków powietrznych, bez względu na ich wiek, wylatany resurs i wielokrotność przeprowadzonych remontów. Widać to za każdym razem kiedy wykonują swoje obowiązki, przyczyniając się do podnoszenia bezpieczeństwa wykonywanych zadań w powietrzu przez personel latający.
Praca personelu technicznego nie rzuca się w oczy, nic w niej nie ma efektownego. Przeprowadzić próbę silnika, uzbroić samolot w bomby i pociski broni pokładowej, sprawdzić funkcjonowanie przyrządów pokładowych i środków łączności, zatankować samolot paliwem, powietrzem, tlenem – to wszystko, co oni wykonują niemal codziennie nie domagając się nawet uznania. Może właśnie dlatego nie przywykli do hymnów pochwalnych. Troska o życie pilota i bezpieczeństwo lotów jest ich obowiązkiem i chlebem powszednim. Tak swoją służbę widzą, czują i odbierają. Sami mówią, że znają swoje miejsce w szeregu. Zwykle jak sam to zauważyłem niejednokrotnie – peszą ich patetyczne słowa i wielkie uroczystości. Lotnictwo oparte jest na wzajemnym zaufaniu. I o tym zawsze musimy wszyscy pamiętać, a w lotnictwie relacji tych rozdzielić się nie da. I tak niech już pozostanie… Im wszystkim z okazji 100 lecia Polskiego Lotnictwa Wojskowego życzę wszelkiej pomyślności, spełnienia wszystkich szlachetnych planów i słusznych zamierzeń w każdej dziedzinie życia, aby otwierały one drzwi do wielu ciekawych przeżyć w życiu prywatnym i zawodowym.
Z lotniczym pozdrowieniem
Krzysztof Kirschenstein