Za nami międzynarodowe dzienno-nocne pokazy lotnicze, które po raz drugi odbyły się na lotnisku Gdynia – Kosakowo, a trzeci na gdyńskiej plaży. Było to bez wątpienia najbardziej spektakularne i niecodzienne widowisko lotniczo-artystyczne w Polsce. W opinii publiczności, szczególnie efektowne były pokazy nocne – podczas których wykorzystano światła i efekty pirotechniczne. Dla mnie i dla wielu moich kolegów najjaśniejszą z gwiazd pokazów był ukraiński myśliwiec Su-27S w pokazie dynamicznym. Za nim uplasował się szwedzki samolot JA 37 Viggen. W powietrzu mogliśmy podziwiać jeszcze inne samoloty odrzutowe i tzw. wolnomotorne.
Nie będę się na ten temat rozpisywał, gdyż zrobiły to już bardziej solidnie, inne agencje medialne i portale społecznościowe. Na wystawie statycznej zaprezentowano jeszcze szkolną wersje Su-27. Dodatkową atrakcją był jeszcze samolot Su-24 oraz Ił-76MA. I te trzy tu wymienione samoloty były również reprezentowane przez ukraińskie siły powietrzne. Poza nimi mogliśmy również podziwiać samoloty i helikoptery na wystawie statycznej, takie jak; Herkules C-130, Mi-24D, Mi-14PŁ, Mi-2, W3 WARM, SH 2G Kaman czy nasz poczciwy samolot myśliwsko-bombowy Su-22M4. Warto wspomnieć jeszcze o jednej egzotycznej atrakcji, która gościła po raz pierwszy w Polsce „Saudi Hawks” – zespół akrobacyjny sił powietrznych Arabii Saudyjskiej. Ponadto stali bywalcy Aerobaltic Gdynia; Artur Kielak, Grupa Akrobacyjna Żelazny, Orliki, formacja 3AT3, Firebirds, Marek Choim, Tadeusz Zaworski na samolocie TS-11 Iskra, śmigłowiec W-3 WARM z 43. Bazy Lotnictwa Morskiego, zabytkowe samoloty T-6 Harvard czy Jurgis Kairys. Po raz pierwszy zaprezentowała się przed gdyńską publicznością Pani Marysia Muś na swoim śmigłowcu – Bolkow Bo 105. I tu mogliśmy podziwiać również wspaniały kunszt 24-letniej pilotki, która dała fanom awiacji niezapomnianych wrażeń. Nie sposób wymienić tu wszystkich uczestników tak znamienitej imprezy lotniczej.
Wspomniane wyżej pokazy LOTOS Aerobaltic Gdynia 2019 zorganizowane na lotnisku Kosakowo oraz gdyńskiej plaży, przyciągnęły po raz kolejny ogromne rzesze ludzi oraz entuzjastów lotnictwa, którzy z nietajonym zachwytem fotografowali wszystko, co poruszało się w powietrzu. Piloci zaś przed taką publiką z dumą prezentowali swoje maszyny, a z nimi nieprzeciętne umiejętności. Przez cztery dni gościło na gdyńskim niebie wspaniałe lotnicze widowisko. Było to podniebne show, na które oprócz akrobacji, składała się również wspomniana już pirotechniczna strona wizualna. Zgromadzone tłumy na lotnisku, a później gdyńskiej plaży z zapartym tchem obserwowały pokazy akrobacji lotniczych. Ten wyjątkowy weekend na długo zapisze się w naszej pamięci oraz przyjezdnych gości, którzy przybyli w tych dniach do Gdyni z rożnych krańców naszego kraju. Mam nadzieję, że ten wspaniały spektakl lotniczy już na stałe wpiszę się w harmonogram gdyńskich imprez letnich.
To co mnie jeszcze ogromnie frapowało, to obserwowanie tego kolorowego tłumu, w którym widziałem mnóstwo rozentuzjazmowanych twarzy wpatrzonych w niebo, skąd dochodził przytłaczający huk (nie tylko) odrzutowych silników, które są zawsze największą atrakcją każdych pokazów. Niejednokrotnie dostrzegałem nawet u swoich redakcyjnych kolegów emocje, wypisane w ich oblicza. Jest to coś, co dziś już niezwykle rzadko można zaobserwować u widzów oglądających wspaniałe popisy pilotów – odważnych i obdarzonych dużą wyobraźnią. Dla mnie osobiście był to doskonały czas spędzenia go w gronie kolegów i przyjaznych mi ludzi. Wszak imprezy tego typu oraz liczne spotkania z ciekawymi ludźmi, zawsze chwytają za serce, pozostawiając w naszych umysłach niezatarte wrażenia. Warto jaskrawo podkreślić, że w tym roku organizacja dla mediów była iście wzorowa. Wydzielony namiot, przesympatyczne i urocze dziewczyny z Aeropactu z nieskrywanym uśmiechem informowały nas o wszystkich aspektach, jakie były ujęte w programie pokazu. I tu organizatorom należą się słowa uznania za tak świetne zabezpieczenie logistyczne dla mediów – wyrażając tu swój publiczny szacunek. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła jeszcze Pani Karolina, która pokazywała, co znaczy zwykła, ludzka życzliwość i uśmiech – dając nam jednego dnia względnie wolną rękę, jeśli chodzi o poruszanie się po poza strefą dla nas wydzieloną i robieniu ciekawych zdjęć z innej perspektywy. Mimo złych przewidywań synoptyków, pogoda utrzymała się w ten spektakularny lotniczy weekend, a nieśmiałe przez ostatnie dni słońce, chwilami nawet próbowało zdobyć przewagę nad chmurami. Pokazy na gdyńskiej plaży i Kosakowie były w pełni udane, a wielbiciele podniebnych atrakcji z takim uśmiechem szczęścia na twarzy głośno wyrażali zadowolenie oraz nadzieję zobaczenia kolejnej edycji w przyszłym roku – czego życzę organizatorom, oraz nam wszystkim – uczestniczącym w tym spektakularnym wydarzeniu kończącego się już lata.
Ja z kolei wracałem do domu z taką wysublimowaną radością i niespożytą energią – utrwalając na karcie swojego aparatu fotograficznego, różne interesujące wątki lotniczego weekendu. Był on dla mnie taką „ucieczką” od prozaicznych obowiązków naszej codzienności, mając w sobie poczuciem mile spędzonego czasu w doborowym towarzystwie.
Z lotniczo-morskim pozdrowieniem
Krzysztof Kirschenstein