Są w życiu ludzi wydarzenia i chwile, które długo się pamięta, ale są i takie, które pozostają w pamięci na zawsze, przez emocjonalne zaangażowanie się niezwykłych osób.
W lipcu 1976 roku Józef Bauer Technik Klucza Remontu Płatowca i Silnika w ówczesnym DOTS 34. PLM OPK został zaangażowany do przywozu z m. Zamość samolotu szkolno-treningowego TS-8 Bies, który miał być usytuowany na osiedlu Babie Doły.
Są w życiu ludzi wydarzenia i chwile, które długo się pamięta, ale są i takie, które pozostają w pamięci na zawsze, przez emocjonalne zaangażowanie się niezwykłych osób. Do takich chwil można zaliczyć właśnie taki dzień, kiedy w październiku 2018 roku na osiedlu Babie Doły doczekaliśmy się odrestaurowanego samolotu TS-8 Bies. Za każdym razem, kiedy bywam pod obeliskiem, spoglądam z nieskrywanym wzruszeniem na ten wspaniały samolot, który bez mała towarzyszy mi od początku lat 80-tych, kiedy moja przygoda z lotnictwem zaczęła się rozwijać. To właśnie tu przez to osiedle, i ten wspaniały samolot rozpoczęła się moja odyseja, która z czasem zaowocowała poznaniem wielu, wielu wspaniałych i wartościowych ludzi. Dziś powracam do wspomnień pana Józefa Bauera, człowieka odpowiedzialnego za zorganizowanie transportu tego samolotu na osiedle Babie Doły. Pan Józef zgodził się mi opowiedzieć, jak przebiegała cała procedura sprowadzenia do naszej jednostki TS-8 Bies, a później usytuowania go na osiedlu Babie Doły.
Tak po latach wspomina mi dziś to wydarzenie Pan Józef Bauer. „Dowódca Klucza por. Mirosław Ostapkowicz podszedł do mnie i mówi, że mam się zgłosić do Dowódcy Dywizjonu SIL ppłk Piotra Piotrowicza. Po przyjściu do gabinetu – ppłk Piotrowicz w pierwszej kolejności rozwinął przede mną swoją wizję upiększenia osiedla Babie Doły. Nie bardzo wiedziałem po, co mi tę wizję przedstawia, ale w końcu przedstawił mi moją rolę w tym przedsięwzięciu. Pojedziesz do Zamościa i tam dopilnujesz demontażu samolotu TS-8 Bies, załadujesz na platformę kolejową i wyślesz go na bocznicę naszego 34. PLM OPK. Wszystko jest uzgodnione z z-cą komendanta TSWL do spraw szkolenia i Kierownikiem DOTS.
Otrzymałem rozkaz wyjazdu i udałem się do Zamościa. Po przybyciu na miejsce skierowano mnie do Kierownika DOTS, który wyznaczył odpowiedzialnego i ekipę do demontażu samolotu i załadunku. Całym demontażem, o ile się nie mylę kierował wtedy chor. Czapla z Zamościa. Przy montażu był mocno zaangażowany z naszej strony st. chor. Eugeniusz Tański, który był wtedy d-cą klucza samolotów TS-8 i An-2 w naszym pułku. Ja miałem na PKP zamówić odpowiednią platformę, na którą miał być załadowany samolot i gdzie miał być dostarczony (nr bocznicy kolejowej w Gdyni). Demontaż wraz z załadunkiem trwał około tygodnia. Po ukończeniu prac zgłosiłem na PKP gotowość do transportu, przekazałem niezbędne dokumenty i po podpisaniu protokółów z przedstawicielami PKP wróciłem do 34. PLM OPK.
Po przyjeździe do jednostki niezwłocznie zdałem relacje D-cy Dywizjonu z wykonanych prac. Po paru dniach koleją dotarł do nas TS-8 Bies. Na miejscu rozładunek został powierzony personelowi DOTS PWL-2, którego kierownikiem był st. sierż. Michał Ostrowski. Następnie samolot w październiku został zmontowany przez DOTS z Klucza Remontu Płatowca i Silnika. Oczywiście bez silnika, osprzętu i urządzeń radio. Skrzydła samolotu były montowane na miejscu ekspozycji. Słup na którym stoi do dziś samolot wykonał PWL-2, fundament WAK, zaś całość na słupie zamontował DOTS PWL-2 z st. sierż. Michałem Ostrowskim, śp. sierż. Wiesławem Zawadzkim, sierż. Januszem Klekowieckim oraz z mechanikiem służby zasadniczej. Ppłk Piotr Piotrowicz oraz mjr Marian Rostek pilnowali by wszystko odbyło się bez kłopotów. Tak wyglądała krótka historia sprowadzenia samolotu TS-8 Bies na osiedle Babie Doły. Inicjatorami całego przedsięwzięcia był Dowódca Dywizjonu ppłk Piotr Piotrowicz i śp. Szef Sztabu Dywizjonu mjr Czesław Młyński. Minęło od tego czasu 45 lata, wiele faktów zaciera pomaleńku nieubłagany upływ czasu. Dobrze, że są jeszcze ludzie chętni by te może dziś mało znaczące historie zapisywać i przypominać.
Z wyrazami szacunku
kpt. w st. sp. Józef Bauer
ps. Służba inżynieryjno-lotnicza; mechanicy, technicy czy inżynierowie. Rożni ich stopień wtajemniczenia zawodowego, łączy – codzienna praca. Praca składająca się zazwyczaj z wielu monotonnych i wyczerpujących czynności, nie zawsze wdzięczna i doceniana. Żyli i żyją zawsze w centrum, a zarazem w cieniu wielkiego lotnictwa, które było od swego zarania chlubą naszego Narodu, bo nie będzie nigdy lotnictwa bez tych, którzy nie zbierają laurów za swoje czyny. Praca ich nie rzuca się tak mocno w oczy, nic w niej nie ma efektownego. Przeprowadzić próbę silnika, uzbroić samolot w bomby i pociski, sprawdzić funkcjonowanie przyrządów pokładowych i środków łączności, zatankować samolot paliwem, powietrzem czy tlenem – to wszystko, co oni robią codziennie nie domagając się nawet uznania – czyniło i wciąż czyni polskie lotnictwo sprawnym. Ten materiał dedykuje Panu Józefowi Bauerowi oraz Jego kolegom z niezapomnianego 34. PLM OPK za ich trud i poświecenie przy realizacji sprowadzenia, a następnie montażu samolotu szkolno-treningowego TS-8 Bies, który od swego zaistnienia stał się bez wątpienia wyróżniającą oprawą uroczego osiedla Babie Doły. Dziś dla nas to prawdziwy unikat, który przecież kiedyś wypracowywał z mozołem i konsekwencją polską szkołę pilotażu. Na koniec dodam, że nr boczny samolotu 001 namalowany przez PWL-2 to nr fikcyjny, (wcześniej samolot nosił nr czterocyfrowy) niestety nie udało mi się ustalić z jakiej jednostki był ten Bies i gdzie wczesnej służył.
Z lotniczym pozdrowieniem
Krzysztof Kirschenstein