Są w życiu naszym wydarzenia i chwile, które długo się pamięta, ale są i takie, które pozostają w pamięci na zawsze. Taką chwilą było bez wątpienia dziś 10.09.2022 roku spotkanie byłych oficerów 34. plm OPL MW i OPK, którą zorganizowały stowarzyszenia 34. SOR i sympatyków lotnictwa oraz MKSL oddział w Gdyni. 34 pułk utworzony był w okresie wzmożonej pracy szkoleniowej, podnoszenia gotowości bojowej, poprawy warunków bytowych, pełnienia służby i życia osobowych i ich rodzin. Dzięki intensywnemu szkoleniu większość kadry latającej w 34. plm MW to byli piloci, nawigatorzy, inżynierowie i technicy z najwyższą klasą, którzy zdolni byli wykonywać zadania bojowe we wszystkich warunkach atmosferycznych – dniem i nocą. Wykonywali je z całym oddaniem i poświeceniem. Świadczy o tym cały szereg wyróżnień i podziękowań od najwyższych przedstawicieli władz państwowych, sztabu WP oraz przełożonych, współdziałających wojsk oraz instytucji państwowych i organizacji społecznych. W tamtych czasach, jak wiemy, była to wyjątkowo odpowiedzialna i trudna służba w obronie polskich granic na styku lądu, morza i powietrza. Podobnie, jak dziś pilotów cechowała odwaga, odpowiedzialność, zaufanie, ofiarność i bezgraniczne oddanie Ojczyźnie. Piloci ci, jak mało kto, poznawali smak niebezpieczeństwa podczas wykonywania swoich pierwszych lotów nad polskim Bałtykiem w każdych warunkach atmosferycznych w dzień i w nocy. Jednocześnie doznawali przy tym poczucia niezwykłej wolności, rekompensując sobie te ogromne trudy wyczerpującego szkolenia, nabywając niezwykłych umiejętności-hartowania ducha i ciała. Warto wspomnieć też, że to właśnie z tego pułku wyselekcjonowano kandydata do pierwszego lotu w kosmos – wtedy jeszcze kpt. pil. Mirosława Hermaszewskiego. Przez cały okres istnienia jednostki wyszkolono wielu wspaniałych ludzi lotnictwa, nie tylko pilotów, ale także inżynierów, techników czy nawigatorów. Dysponując tak wysoko kwalifikowaną kadrą z dobrą praktyką i dużym doświadczeniem, pułk ten stał się ważnym ośrodkiem w systemie szkolenia i doskonalenia kadr lotniczych. To piloci z tego pułku niejednokrotnie prezentowali swój kunszt i lotnicze rzemiosło, łącząc pasję do latania z ciężką pracą i nowoczesnym sprzętem, na którym przyszło im służyć. Takie podejście musiało zaowocować tym, że 34 pułk później regularnie zdobywał nagrody dla najlepszej jednostki, najlepszych pilotów i najlepszych mechaników. Warto pamiętać, że to właśnie ta jednostka była i jest nadal prawdziwą bazą Marynarki Wojennej RP i pomimo tylu niejasnych wciąż sytuacji i problemów, służbę pełnią w niej ludzie, dla których pasją życiową od zawsze było latanie i praca przy sprzęcie lotniczym. W okresie istnienia jednostki, gdyński pułk stanowił bardzo ważny punkt obrony naszego wybrzeża. W nim wyszkolono wielu wspaniałych ludzi lotnictwa, którzy dbali o dobre imię swojej jednostki zarówno w kraju jak i zagranicą. Wielokrotnie piloci oraz ich mechanicy, demonstrowali swoje nieprzeciętne umiejętności w zdobywaniu zaszczytnych tytułów takich jak; Zasłużony pilot, Przodująca eskadra, Przodujący klucz czy spektakularne zmagania w słynnych już dziś zawodach o tytuł „Mistrza Walki Powietrznej”. Ponadto piloci demonstrowali swój wysoki kunszt rzemiosła lotniczego na rożnego rodzaju pokazach lotniczych mając w swoich szeregach jeden z najlepszych zespołów akrobatycznych kraju – „Dziewiątka”. 34. PLM MW, a później OPK sześciokrotnie otrzymał miano najlepszej jednostki lotniczej w Wojsku Polskim, którą nazywano swego czasu „Pułkiem Gwardyjskim”. To w tej jednostce spektakularnie wyszkolono promocję 82, a później promocję 86. Trzech pilotów z pułku – ppłk Aleksy Antoniewicz, ppłk Bronisław Piech oraz ppłk Leopold Stachowski zdobyło zaszczytny tytuł „Zasłużonego Pilota Wojskowego”. Ta długa droga naznaczona heroicznymi zmaganiami i nieustanną rzetelną pracą zaowocowała wieloma sukcesami tego niezwykłego i wspaniałego pułku lotniczego w kraju. Wszyscy którzy służyli i pracowali w tej jednostce lotniczej na Babich dołach wpływali niewątpliwie na kształt organizacyjny i techniczny tej jednostki, przygotowując w ten sposób liczne zastępy „lotniczej husarii”. Ich czyny na trwałe zapisały się w dziejach powojennego lotnictwa wojskowego oraz całego regionu i Marynarki Wojennej. Dziś powracam tu do kulminacyjnego punktu obchodów, na którym było spotkanie kadry, rodzin, i weteranów z dawnego pułku z szefostwem Brygady i 43. Bazy Lotnictwa MW. Na lotnisku została zorganizowana wystawa sprzętu lotniczego. Ustawiono samoloty i śmigłowce. Zwiedzający mogli dokładnie obejrzeć również sprzęt zabezpieczenia lotów. Prawdziwą niespodzianką był przelot elbląskiego „Biesa”. Ten dzień wzruszył byłych weteranów 34. plm OPL MW i OPK oraz przybyłych gości, a było to też i zapewne spowodowane oglądaniem historycznej wystawy ze zdjęć i materiałów życia jednostki. Dzielono się wrażeniami, wspominano dawne lata, zawierano nowe znajomości. Wszyscy obecni w luźnych rozmowach wyrażali swoje zadowolenie ze spotkania, a zaproszeni goście spoza lotnictwa wyrażali się wręcz entuzjastycznie o samej idei organizowania tego rodzaju imprez, i o sposobie w jaki ta została zorganizowana. Utrwalający się w wojsku przez starą gwardię dobry obyczaj, sprawił, że goście odwiedzający jednostkę opuszczali je pod dużym wrażeniem sprawnej organizacji pracy i służby, dyscypliny oraz porządku. Ta doniosła uroczystość jest po raz kolejny wspaniałą okazją do złożenia wszystkim obecnym najserdeczniejszych życzeń z pełnienia zaszczytnej służby w szeregach Lotnictwa Morskiego – życząc w dalszym ciągu, niesłabnącej energii, najlepszego zdrowia i szczęścia oraz radości w życiu osobistym. Korzystając z okazji chciałbym wyrazić moje uznanie dla zaangażowania, odwagi i odpowiedzialnej postawy przy zorganizowaniu tak wspaniałej uroczystości. Dzisiaj, w tym wyjątkowym dniu dla całego środowiska lotniczego związanego z tym jubileuszem, w imieniu własnym raz jeszcze życzę wszystkim obecnym, wszelkiej pomyślności w życiu osobistym oraz spełnienia wszystkich życiowych planów i słusznych zamierzeń – łącząc wyrazy mojego szczególnego szacunku i poważania.
Z lotniczo morskim pozdrowieniem
Krzysztof Kirschenstein