Zbliżają się święta radosne, stąd proponuję aby na chwilę u każdego pojawił się uśmiech.
W związku z tym proponuję posłuchać naszego klubowego kolegi komandora nawigatora Kazimierza Gawrona.
„Znany jest ruch dłonią, który najpierw odchylamy dłoń do ziemi a potem do góry. Starzy wyjadacze na pewno wiedza o co chodzi. Brzmi to ni mniej ni więcej tak, jak ja byłem taki mały to ten dowcip miał taką brodę.
W 1948 roku, zostałem przyjęty na kurs nawigatorów w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie, nawiasem mówiąc jako ochotnik ponieważ pobór obowiązywał mnie znacznie później. Stawiając się rano na zajęciach w Dziale Nauk, nasza 20 grupa nawigatorów lustrowana była pod kątem zewnętrznego wyglądu, co wiadomo w wojsku dotyczy błyszczących butów, wyprasowanego munduru i oczywiście golenia zarostu. Nieogolenie się stanowiło poważne wykroczenie. Szczególnie wrażliwym na tym tle był oficer, który w Dziale Nauk zajmował się sprawami płatowca i z uwagi na swoja skrupulatność był nazywany Franuś terrorysta. W tym miejscu muszę wyjaśnić, że urodziłem się zresztą dawno temu jako bliźniak. Z moim bratem Pawłem byliśmy identyczni do tego stopnia, że nawet najbliższa rodzina rodzina miała kłopoty z rozpoznawaniem kto jest kto? Wobec czego nagrody, kary, prezenty dotyczyły nas jednocześnie obydwu, żeby nie było krzywdy a to podobieństwo pozostało do późnych lat i nieraz z tego powodu zdarzały się bardzo zabawne sytuacje. Po zdaniu matury ja trafiłem do wojska a brat rozpoczął studia. W okresie ferii 1948 roku przyjechał do mnie w odwiedziny do Dęblina i tak mu się wojsko spodobało iż oświadczył, że rzuca studia i przychodzi do wojska do Dęblina. Został ochoczo przyjęty, pytano nawet czy nie ma takiego trzeciego bo byłaby akurat załoga samolotu bombowego Pe-2. Został od razu włączony w podchorążacki tryb życia – miał identyczny mundur i niczym się ode mnie nie różnił. Proszę sobie wyobrazić sytuację, rozpoczyna się normalny podchorążacki dzień. Nasza grupa stawia się na zajęcia. Dyżurnym Działu Nauk jest Franuś terrorysta, zlustrował moja skromna postać a ponieważ dożywotnio mam awersję do golenia nawiasem mówiąc po dzień dzisiejszy. Zbeształ mnie i wydał krótki rozkaz, podchorąży natychmiast ogolić brodę i zdążyć na zajęcia. Z działu Nauk do koszar było parę kroków, ogoliłem się na sucho, zameldowałem ogolony i otrzymałem rozkaz – podchorąży natychmiast na zajęcia. Zaraz po tym na zajęcia stawiła się grupa podchorążych pilotów w której był mój brat. Jak już wspomniałem podobieństwo moje i brata dotyczyło również obyczajów i samo przez się rozumie, że powinien być również nieogolony. Franuś terrorysta o braciach bliźniakach w mundurach jakoś nie wiedział. Zzieleniał i zdążył jedynie wykrztusić – podchorąży, kiedy zdążyła wam wyrosnąć broda?
Puenta jest chyba oczywista, mam nadzieję, że skwitują ją państwo choć krótkim uśmiechem czego wam życzę łącznie z serdecznymi świątecznymi życzeniami”